wtorek, 30 stycznia 2018

27. Krwisty zachód. Strona zapłacona przez panią Danutę D.






Skończyło się nagle, jak po ucięciu nożem. Orgię barw zastąpiło blade, prawie białe światło a potem zobaczyła ognisko. Druid siedział dokładnie tam, gdzie wcześniej i rozmawiał z Łysym. To było tak intymne, głębokie i osobiste doświadczenie, że mimowolnie poczuła niesmak spowodowany obecnością świadków. To było żenujące, że tylu mężczyzn było, obok, gdy orgia barw przenikała każdą jej komórkę niosąc ze sobą nieziemską trudną do opisania rozkosz. Była tak rozedrgana, że nie była w stanie spojrzeć druidowi ani nikomu innemu w oczy, owinęła się, więc mocnej derką i usnęła.
Obudziło ją delikatne trącenie i chrząknięcie, niechętnie otworzyła oczy a piękny, przynoszący spokój i ukojenie sen zatarł się w pamięci niczym ślad na pustyni. Łysy podtykał jej pod nos miskę z jakąś nawet smakowicie pachnącą breją. Jej ludzie gotowi do wymarszu kręcili się już koło wielbłądów, tylko ona zaspała. Rozglądała się, ale nigdzie nie dostrzegła druida.
-Gdzie druid?- Spytała Łysego
-W nocy poszedł po wodę, jeszcze nie wrócił, widać coś go zatrzymało po tamtej stronie. A może nie lubi pożegnań.- Wyjaśnił, ale nie wyglądał na zaniepokojonego, czy zdziwionego.
To dobrze, po tej orgii barw i wodospadzie orgazmu, które wczoraj przez niego poczuła, nie miała ochoty na spotkanie, każde słowo brzmiałoby kaleko, nie na miejscu, fałszywie i drętwo. Tak było lepiej.
Słońce grzało niemiłosiernie, piekły ją uda, bolał tyłek i nie mogła zapomnieć tego, co wczoraj stało się z jej ciałem. Wiedziała, że jest źle, że balansuje na granicy załamania, że może zapłacić najwyższą cenę za tę wyprawę. Dijkstrek nie odezwał się do niej nawet słowem, przyglądał się jej milcząc. Zachowywał się tak jakby go zraniła, albo zdradziła. Nie miała siły z nim rozmawiać, ani tłumaczyć się. Nie miała nawet siły płakać.
Podjechał do nich Łysy.
-Myszka zobaczył cel, mówi, że wieczorem tam będziemy.
-To dobrze, bo ta wyprawa zaczynała zamieniać się w farsę- wtrącił się zirytowany blondas- a Ty przestań się tak głupio uśmiechać jakby ci jednorożec pierdnął w twarz- zwrócił się do niej.
Zszokowana nawet nie odpowiedziała, skąd miała wiedzieć, że zdradza ją własna twarz i to przed tym kretynem.
-Nie myśl o nim, to boli- poprosił Dijkstrek
-Nie rozumiem- wyszeptała zdumiona jego słowami. Więź między nimi nie opierała się na uczuciach i nigdy nie będzie, więc skąd ten wyrzut?
-Ja też- stwierdził smutno, nie rozwinął tematu i swoim zwyczajem niczego jej nie wytłumaczył.
-Myszka mówi, że będzie krwisty zachód.- Wtrącił się Łysy.
-To też zobaczył, dorabia po godzinach, jako wróżka?- Blondyn był wyraźnie zirytowany.
-Nie, ale młodemu wrzynają się majtki w tyłek, a żona Myszki twierdzi, że wcinające się majtki i krwisty zachód to zapowiedź dobrego seksu.- Twarz i głos miał całkiem poważne, ale widziała jak śmieją się mu oczy, podpuszczał blondyna.
- I słońce zajdzie na czerwono tylko, dlatego, że młodemu wrzynają się majtki? Nie chcę nic sugerować, ale na miejscu młodego zacząłbym się martwić, bo w takim razie to nie jemu pisany dziś dobry seks, a jego dziewczynie.- Blondyn też się zorientował, ale był zły i nie potrafił odpuścić.
-Nie- Stwierdził Łysy
-Co, nie?- Zawarczał
-Myszka powiedział, że to nie jej pisany, ale nie chce powiedzieć, komu.- Łysy wzruszył ramionami i odjechał- A to z pierdnięciem jednorożca dobre- rzucił jeszcze przez ramie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.