piątek, 5 stycznia 2018

15. Siga-siga. Strona zapłacona przez Magdę i Tomka.






Jeszcze dwie godziny temu, było jej tak gorąco, że była niemal pewna, że zagotuje się jej krew i mózg, a teraz siedziała owinięta, grubą wełnianą derką i drżała z zimna. Miała wrażenie, że kręgosłup zamienił się jej w sopel lodu i promieniuje zimnem. Jeszcze chwila a z zimna mięśnie odkleją się od kości. Spodziewała się wielu trudności, ale nie tego zimna. Dijkstrek zdawał się nie zauważać chłodu, nawet nie przykrył się derką. Ludzie, których wybrała do ochrony, też radzili sobie całkiem dobrze ze spadkiem temperatury. Tylko ona i ten blondwłosy lowelas cierpieli.
-A ty gdzie?- Warknęła przez szczękające z zimna zęby, a Sylwester za jej plecami ryknął ostrzegawczo.
-Muszę na stronę- Wyglądał jakby dostał ataku pląsawicy.
-Ciemno jest, nikt nie będzie za tobą chodził na pustynie, pilnować, by cię coś nie zeżarło.- Nie zamierzała narażać ludzi tylko, dlatego, że tamten zapragnął chwili intymności. Chce ryzykować to na własny rachunek.
-Ale ja muszę- wystękał zawstydzony.
-No jak musisz- nie bardzo wiedziała, co mu powiedzieć. Zabronić, łazić po nocy mu nie mogła, a na ironię zabrakło sił.
Poszedł, a czerń bezksiężycowej nocy przyjęła go w ramiona wraz z wełnianym pledem i drogimi butami. Połknęła, by przeżuć i wypluć resztki na zimny piasek. Nie zdążyła się nawet zastanowić skąd takie głupie myśli, gdy ciszę rozdarł przeraźliwy wrzask. Przerażona skoczyła na proste nogi i zanim zdołała wydać rozkazy, jej człowiek wyłonił się ciemności, ciągnąć wrzeszczącego blondasa. Odetchnęła z ulgą o ile głupek histeryzował i wyglądał na obolałego, na ustach jej człowieka błąkał się ironiczny uśmieszek.
-Co się stało?- Spytała
-Wędrujący kaktus, wyjątkowo wredna i dorodna menda.- Żyleta uśmiechnął się wrednie. – Ale jak zwykł mawiać wędrowny poeta w naszej karczmie; siga, siga i tatuś wydłubie wszystkie, brzydkie igiełki z tego zgrabnego tyłeczka.
Blondyn zawył dziko, nie dziwiła się mu się wcale. Żyleta wyglądał niczym najbrzydszy w mieście, albo i w całym kraju zboczeniec i psychopata uwięziony w jednym ciele. Sama, choć go zatrudniła, bała się go, co najmniej z rok. Pilnowała, żeby nigdy nie zostać z nim sam na sam i żeby nigdy nie odwracać się do niego plecami. A potem dowiedziała się, że on ma żonę. Trudno jej było w to uwierzyć, a kiedyś wiedziona ciekawością pojechała do ich domu. Żyleta nie mógł wrócić na urodziny żony, więc posłał prezent przez umyślnego, przejęła przesyłkę, by ją osobiście doręczyć. Najpierw zaskoczyło ją domostwo, idylliczne wręcz bajkowe, zupełnie nie z tego świata a potem żona Żylety na widok, której, odjęło jej mowę. Kobieta, choć już niemłoda była piękna, szykowna. Nie pasowała do Żylety, w żaden sposób nie pasowała, ten dom do niego też nie pasował. Chwilę później przy pysznej szarlotce dowiedziała się, że żona Żylety dla miłości zrezygnowała z pokaźnego majątku i że to była najmądrzejsza decyzja w jej życiu. Sama oceniła Żyletę powierzchownie i do głowy jej nie przyszło, że mógłby być porządnym, dobrym człowiekiem, poczuła się jak głupek. Siedząc wygodnie w fotelu, słuchając o tym, że Żyleta przez te lata przywoził żonie, sieroty i biedne wdowy, by ta pomogła im stanąć na nogi, zrozumiała, że zatrudniła człowieka, któremu bez wahania powierzyłaby swe życie.
-Wyciąg to ze mnie, to pali niczym ogień.- Darł się blondas.
-Siga, siga młody, tatuś nie takie kolce z tyłków wyciągał- flegmatycznie stwierdził Żyleta
Pochylony przy ognisku nad gołym tyłkiem blondasa Żyleta wyglądał złowieszczo, w sumie gdyby go nie znała.., odepchnęła od siebie te myśli. Nie powinna mieć takich ohydnych skojarzeń, ale głowę, by sobie dała uciąć, że nie tylko ona o tym pomyślała.
-Pośpiesz się!- Prosił blondas.
-Siga, siga mój kochanieńki, nie chcemy, by się nam jakiś kolec ułamał. Zostałby w tedy w tym jędrnym tyłeczku i zaczął gnić. I jakbyś mój kochanieńki panny wyrywał na jeden pośladek? No jak?- Odwrócił głowę i puścił do niej oko.
Postanowiła, że za tę akcję, jeśli wrócą, Żyleta dostanie ekstra premię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.