środa, 3 stycznia 2018

13. Ellwangen. Strona zapłacona przez Magdę i Tomka.







-I tu się mylisz, jeśli mam jechać, to Sylwester też. Na nim mogę polegać. Postanowione, zabieram zwierzaka, bo on jest mądrzejszy od wielu ludzi. –Fakt nie był normalny, ale był wierny i po swojemu dbał o nią.
-Jeśli tego właśnie chcesz. Mam nadzieję, że wiesz, co robisz, zresztą to twój cyrk i twoje małpy.
-Kogo mamy zabrać?- Wiedziała, że nie zdradzi jej żadnych istotnych szczegółów, ale zawsze warto spróbować.
-To nie jest rozmowa na teraz. Tak naprawdę, to nie musisz być w nic wtajemniczona, ty masz tylko zorganizować tę wyprawę. Zrobiłbym to sam, ale jak wiesz mam pewne ograniczenia i zwróciłbym na siebie uwagę. Po drugie też chcę jechać, ale bez ciebie niestety to niemożliwe. Powiem tylko, że cię nie okłamała, jeśli chodzi o cel podróży. Nie będzie plądrowania i łupów.- Wstał z beczki i stanął z nią twarzą w twarz. Tak jakby chciał podkreślić, że to, co mówi ma zostać między nimi.
-Coś więcej?
-Pamiętasz ten okres swego życia, kiedy bez opamiętania kupowałaś różne księgi? –Uśmiechnął się pobłażliwie, nie potrafił zrozumieć tej słabości. Dla niego przedmioty były tylko balastem, a najgorsze to te, do których człowiek się przywiązuje tak, jak ona do swych ksiąg.
-Sklerozy jeszcze nie mam, jak może mi to pomóc?- Jeśli wspomniał o jej pasji, to znaczy, że to ważne.
-Taka dość ciężka, zielona z piramidą na okładce. Kojarzysz?
Oczywiście, że ją kojarzyła. Nie kupowała tych ksiąg, by się bezużytecznie kurzyły w kącie magazynu. Zresztą w tym mieście książka była najlepszym rozwiązaniem na samotne wieczory.
-Ta, w której jest dużo piramid, ogromnych, złotych posągów i czarownic. Tak, oczywiście, że pamiętam opowieść o najbogatszym, najpiękniejszym, najnowocześniejszym, cudownym mieście. Fajna bajka, szkoda tylko, że wytwór wyobraźni, bo chętnie zamieszkałabym w takim mieście.
-Ellwangen istniało naprawdę.
-Ellwangen?- Zdziwiła się, w księdze nie było wspomniane jak ludzie nazwali to mityczne miasto.
-Miasto, które stworzyły czarownice. Miasto, które o całe wieki wyprzedzało inne. W każdym razie do czasu, gdy rządziły nim wiedźmy, a potem przyszedł czas, gdy zapłonęły stosy. Ile kobiet spalono nie wiadomo, ale na pewno była to przerażająca liczba.- Szeptał, bawiąc się sznurkami koszuli, musiała stanąć bliżej, by usłyszeć, co ma do powiedzenia.
-Ale, dlaczego? –To się nie zgadzało, jeśli było tak wspaniale to, dlaczego w tak okrutny sposób zgładzono matki tego sukcesu.
-Wiedźmy wierzyły w ciężką pracę i naukę, na tej podstawie zbudowały coś wspaniałego, potężnego. Tyle tylko, że ich władzy pożądali tez inni. Latami obiecywali tym, co chcieli słuchać, że za ich rządów nie będzie trzeba pracować, a pieniądze będą rozdawane, każdy będzie bogaty. Oczywiście one wiedziały, co się dzieje, ale wierzyły w rozsądek ludzi, jak widać mocno się przeliczyły. Przez pierwsze dwa lata, ludzie ogarniali małe awarie wodociągów, potem przyszła katastrofa. Okazało się, że gdy zabrakło czarownic, pustynia przestała być przyjaznym miejscem. Tak, więc z bajkowego Edenu pozostały tylko groby tych, którzy spalili czarownice.
-Więc, teraz my jedziemy do Ellwangen? –Bardziej się upewniała niż pytała, to przecież oczywiste.
-Możesz już iść, całe miasto wie, że masz nowego kochanka.- Pogłaskał ją po włosach i uśmiechnął się szelmowsko.
Dlatego dziś tak wyglądał, to przykrywka tylko, dlaczego miał za nic jej już i tak zszarganą reputację? Nie, żeby była święta, ale dlaczego mają o niej plotkować, a ona nie ma z tego żadnej przyjemności? Odkąd odeszła od męża nie chciała poważnych związków, małżeństwo wyleczyło ją ze złudzeń. Zdarzały się jej romanse, ale nie rozpamiętywała twarzy i imion przygodnych kochanków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.