czwartek, 25 stycznia 2018

23. Pamięć prenatalna. Za stronę zapłaciły Malowanki Joanki.








-Niemożliwe, druidzi byli mądrzy- Szepnął ktoś za jej plecami.
-A skąd wiesz, że ten nie jest? –Spytał zaciekawiony Łysy, poprawiając siodło swojego wielbłąda. Podejrzewała, że robi to tylko, dlatego, by mieć powód, by trzymać się blisko i czuwać nad jej bezpieczeństwem.
-Nikt mądry nie sadzi drzew na pustyni. To nie ma sensu. A palmy nie zamienią się w dęby, nawet, jeśli ten wilk zejdzie mu z pleców i będzie podlewał nasionka. Oni wymarli dawno temu. Nie, oni nie istnieli naprawdę, to tylko legenda.- To ten rudy, co potrafi czytać, a udaje analfabetę. On też kiedyś był kimś innym i z jakiegoś powodu już nie chciał wracać do tamtego życia. Nie pytała o grzechy, ani, czy ktoś idzie jego śladem, miał rękę do koni i był pracowity. To jej wystarczyło.
Rudy niby miał rację, dęby nie rosły na pustyni, ale dlaczego palma nie może zostać świętym drzewem, tego nie wiedziała. Zresztą niewiele wiedziała o druidach tyle, że kiedyś dawno temu żyli w zielonych krainach, za oceanem. I była pewna, że ten w żadnym wypadku nie wymarł, nie był zjawą, bujdą, a całkiem przystojnym druidem. Nie zareagował na wymianę zdań, tak jakby wcale go to nie dotyczyło.
-Możecie, tu przenocować, jedna noc to jeszcze nie profanacja kręgu, a ja jestem nieco spragniony towarzystwa. Bez świętych drzew trudno zachować zdrowie psychiczne.- Zaszeleścił tak przyjemnie, że momentalnie podjęła decyzję, że tę noc spędzą właśnie tutaj. Spojrzała na Łysego i kiwnęła głową. Zrozumiał, wydał odpowiednie rozkazy. Ludzie zajęli się zwierzętami, przygotowaniem posiłku, zwykłą obozową krzątaniną.
-Dlaczego akurat tutaj?- Chciała wiedzieć.
-Widzisz tego węża?- Wskazał tatuaż na ręce- On nie zjada swojego ogona dla przyjemności, albo, dlatego, że zagrało mu z głodu w kiszkach. Koniec to początek, początek to koniec, to miejsce to pysk świętego węża. Teraz nadeszła pora na początek, równowaga musi zostać zachowana. Zbyt długo rytm mego życia wyznaczała pamięć prenatalna, moja matka i święte kamienie ukształtowały mnie jeszcze zanim się urodziłem. Trudno przełamać schematy, narzucone prawdy i teorie, późno zrozumiałem, że muszę odnaleźć własną ścieżkę, zejść z tej, którą wyznaczyli moi rodzice. Nie mówię, że chcieli źle, nie mówię, że mnie skrzywdzili, ale zbyt mocno związali się ze swoim dębem, tak mocno, że przysłonił im cały świat. A ten dąb nie był moim światem.
-Co to ta pamięć prenatalna? – Zaciekawił się ktoś z jej ludzi.
-To jakiś ich przysmak, nie słyszysz, że u nich nawet węże swoje ogony jedzą?- Flegmatycznie wytłumaczył mu Myszka.
-A, jeśli to kanibal i zrobi z nas ten przysmak?- Zaniepokoił się ktoś przy wielbłądach
Obróciła się, żeby sprawdzić, kto boi się skończyć w talerzu druida i wtedy zobaczyła, że Dijkstrek został tam, na pustyni w miejscu, z którego wpatrywała się w oczy wytatuowanego wilka na plecach mężczyzny. Już chciała krzyknąć, przywołać go, ale uprzedził ją druid.
-On nie przyjdzie.- Zaszeleścił.
-Dlaczego? – Nie poczuła strachu, nie bała się druida. Przy nim czuła, że wszystko jest na swoim miejscu, pierwszy raz w życiu poczuła, że nawet ona może odnaleźć harmonię z otaczającym ją światem.
-On żywi się inną energią, ta może być dla niego lekko niestrawna. Jest ostrożny, długo czekał ciebie. Nie chce ryzykować, zbyt dużo ma do stracenia. Nic mu nie będzie, o niego nie musisz się martwić.
-Jak to na mnie czekał?- Przecież, to zupełny przypadek, że uciekła tam gdzie znajdowała się kopalnia diamentów, gdyby jej głupi, nieczuły mąż nie zaprowadził nowej kochanicy do ich małżeńskiego łoża, nadal byłaby bezwolną lalą przechadzającą się po pałacu w drogich suniach. A może nie, przecież jej mąż przehulał cały majątek. Kierunek ucieczki był przypadkowy, nieprzemyślany- Nie znał mnie, nie wiedział o mnie. –Dodała szeptem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.