niedziela, 7 stycznia 2018

17. Kataklizm. Strona zapłacona przez rodzinę Wehowski.






-Dość tego. Sylwester oddaj- uwielbiała tego wielbłąda, ale jak będzie trzeba strzeli go przez łeb, chyba wyczuł, że wystarczy tych wygłupów, bo machnął głową a potem wypuścił z zębów swój łup i zrobił minę niewiniątka- A ty- zwróciła się do łysego- zapomnij o obcinaniu głów, kastrację mogę przemyśleć, ale dopiero po powrocie.
-Ale-czerwony na twarzy Łysy chciał zaprotestować.
-Podobno wyraźnie zaznaczyłeś, że głowę odrąbiesz w wypadku, gdy ktoś będzie próbował zaglądać do środka, wielbłąd tylko się bez pozwolenia pobawił twoja własnością. Nie podjął próby rozwiązania enigmy, prawda?
-Niby tak-niechętnie zgodził się Łysy.
-Tak, więc głowa wielbłąda zostaje na swoim miejscu, a mu wyruszamy w drogę- zarządziła, by skończyć ten nieszczęsny temat.
-Mówiłem, żeby nie brać tego wielbłąda, bo będą z nim same kłopoty, nie chciałaś słuchać.- Wtrącił się Dijkstrek.
-Jeszcze słowo a powiem Łysemu, że to ty podrzuciłeś Sylwestrowi ten nieszczęsny worek z gaciami.- Zagroziła całkiem poważnie.
Wzruszył tylko ramionami, obydwoje wiedzieli, że Łysy ani nikt inny nie może go skrzywdzić. Nie bał się takich pogróżek, ale jej poprawiały humor. Przez następne godziny odkryła, że pustynia to jej największy, osobisty, znienawidzony wróg. Nie tylko atakowała, osłabiała jej ciało, ale też ducha, wolę życia. Wraz z wzrostem temperatury i każdym następnym kilometrem miała coraz więcej wątpliwości i wiary w powodzenie tej misji. Bolało ją wszystko, kręgosłup, podrażniona skóra na udach, spieczone usta, żołądek. Pękała jej głowa, a obraz przed nosem się rozmazywał, nie widziała już piasku, tylko mieniącą się taflę wody. Kilka razy zrobiło się jej słabo, zaczynała się obawiać, że jest najsłabszym ogniwem tej całej poronionej, schizofrenii. Momenty zwątpienia przeplatały się, z atakami wściekłości, nienawidziła ukropu, piasku, co boleśnie wrzynał się skórę i zgrzytał w zębach. Nienawidziła swojego życia, Dijkstreka i tego blondasa, co wyglądał na jeszcze bardziej zmarnowanego niż ona. Była akurat w fazie zwątpienia, gdy poczuła, że drętwieje jej lewa strona twarzy. Kolczasta kula zdawała się rozrywać gardło, a całe światło, które było w niej i wokół szybko wysysała jakaś złowieszcza siła. Wydawało się jej, że sparaliżowana strachem, niezdolna do żadnego ruchu tonie w śmierdzącym bulgocącym bagnie. Coś na wskroś złego próbowało ją wyrwać z tego świata, jak jakiś nikomu niepotrzebny, nieistotny chwast. Chciała wołać o pomoc, ale głos grzązł w kolczastej kuli osadzonej w jej wysuszonym, obolałym gardle. Próbowała walczyć, ale gdzieś tam w środku zdrętwiałego, niepracującego mózgu wiedziała, że nie ma żadnych szans i że przegrywa. I wtedy, gdy już pogodziła się z tym, że to koniec, że jej zwłoki pozostaną na pustyni, poczuła nowy rodzaj bólu. Lewa piszczel promieniała tępym bólem, udało się jej otworzyć oczy, by boleśnie się przekonać, że słońce nadal zalewa pustynię, parzącymi falami promieni. Chwilę trwało, by zrozumiała, co było źródłem bólu, dzięki, któremu wyrwała się ciemności tej, która już prawie nią zawładnęła. To Sylwester walił zębami o jej nogę.
-Było blisko.- Usłyszała dochodzący z boku głos, domyśliła się, że to Dijkstrek, bo twarze i sylwetki ludzi nadal były tylko rozmazanymi plamami.
-Co to było?- Nie musiała tłumaczyć, o co pyta, on doskonale wiedział.
-Bardzo dawno, tak dawno, że nikt już nie potrafi podać nawet przybliżonej daty, to miejsce nawiedził kataklizm. Tak straszny, że z powierzchni ziemi zniknęła oaza, a to miejsce pomimo upływu czasu pozostaje martwe. Spójrz na tę czarną plamę piasku i zauważ, że nie miesza się z tym normalnym, jasnym. To miejsce omijają nawet burze piaskowe i wiatr, oraz zwierzęta jakby natura bała się zarazić tą martwotą.
-Nie widzę- przyznała po cichu.
-Nic?
-Niewyraźnie plamy, a wcześniej wszystko było tak czarne jakby coś wyssało całe światło i ciepło z tego świata, to było przerażające i takie ostateczne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.