wtorek, 2 stycznia 2018

12. Sylwester. Strona zapłacona przez Magdę i Tomka.







Siedział na beczce, zadowolony z siebie. Udawał gorącego kochanka a przecież nie interesowały go interakcje z kobietami. Nie był zainteresowany zgłębianiem tajników ludzkiego ciała. Nie pociągała go cielesność, namiętność była mu obca, cała ta poza to zwykłe kłamstwo.
-W, jakie ty mnie gówno wrobiłeś?- Kiedyś w innym życiu byłą damą i słowo gówno nie przeszło, by jej przez gardło. Teraz była już kimś innym i nie miała oporów, by w ten sposób wzbogacić swe wypowiedzi.
-Nie dramatyzuj.
-A, co mam cię po rękach całować, za to, że posłałeś mnie na śmierć?- Miała już dość tej farsy.
-Nie bądź zazdrosna.
-Słucham?- Zaskoczył ją zupełnie, nie była zazdrosna, ani o urodę tej drugiej, ani o to jak owija sobie ludzi i nieludzi wokół palca, zwyczajnie się bała. Lubiła ryzyko, ten moment, gdy adrenalina krążyła po jej żyłach, ale nie podobało się wchodzenie do paszczy lwa. Szczególnie wtedy, gdy miała bilet w jedną stronę.

-Wszystkie jesteście zazdrosne o jej urodę. Nie udawaj, to zazdrość przez ciebie przemawia. Nie rozumiem tego, ale każda chciałaby wyglądać tak jak ona, ale żadna nie zastanawia się, jaką ona ceną płaci za tę urodę.
-Wiesz co, nie mamy, o czym rozmawiać i ty i tak nic nie rozumiesz. Sam sobie organizuj tę chorą wyprawę, ja z moją zazdrością idziemy do domu, a potem otworzymy szampana i wejdziemy do wanny pełnej ciepłej wody, a ty możesz mnie pocałować. W sumie to nie, nie możesz mnie pocałować.
-Dasz radę, masz do tego prawdziwy talent, jednym palcem zorganizujesz tę wyprawę. Tylko nie przydziel mu Sylwestra.
-Komu?- Udała, że nie wie, o kim mówi. Nie zamierzała mu niczego ułatwiać, po tym, co ściągnął jej na głowę.
-Wiem, że poczułaś do niego irracjonalną niechęć, ale na Sylwestra na pewno sobie nie zasłużył. Zresztą tym razem Sylwester musi zostać w domu, tak na wszelki wypadek. Nie chcemy kłopotów.
Sylwester był wielbłądem, który nie przyjmował tego faktu do wiadomości. Może i miał ciało wielbłąda, ale on sam uważał, że jest psem. Uwielbiał na przykład aportować i zdawało mu się, że potrafi szczekać. Jakby tego było mało był wredny i złośliwy. Pozwalał jeźdźcowi, wygodnie usadowić się w siodle i gdy człowiek poczuł się pewnie, Sylwester zaczynał taniec, tak gwałtowny, jakby zaatakowało go stado os, pierdząc przy tym i gryząc nieszczęsnego jeźdźca. Po jakimś czasie udawało się uspokoić Sylwestra a wtedy on pechowcowi, serwował powtórkę z rozrywki. I tak do końca podróży. Wygrała tego wielbłąda w karty i wtedy wydawało się jej, że zrobiła świetny interes. Zresztą po chwili zwątpienia, nadal uważała, że to był świetny interes. Wielokrotnie sadzała na Sylwestra delikwenta, na którym chciała się odegrać i Sylwester nigdy nie jej nie zawiódł. Kilka razy namawiano ją, żeby pozbyła się zwierzaka, bo jest humorzasty i nie pracuje tak jak powinien. Nigdy jednak nie brała takiej opcji pod uwagę, bo czy można pozbyć się wielbłąda, który chodzi za tobą jak pies? Ona nie potrafiła. Zresztą akurat jej Sylwester pozwalał podróżować na swoim grzbiecie, mało tego był bardzo zadowolony, gdy wybierała właśnie jego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.