wtorek, 24 kwietnia 2018

43. Burza. Za stronę zapłaciła Fajna Wiedźma.






-A tak w ogóle to skąd o tym wiesz?- Spytała podejrzliwie, przecież z nikim się nie spotykał z nikim nie rozmawiał, to skąd może wiedzieć, co się u diabła stało? To nie było normalne, a bardzo, ale to bardzo podejrzane. Może wszystko, co powiedział, dopiero, co wymyślił, zwyczajnie opowiada jej głupoty a ona naiwna, niedoświadczona łyka te jego rewelacje niczym pelikan ryby. Dijkstrek przecież doskonale wie, że ona w żaden sposób nie może sprawdzić prawdziwości jego słów. Z drugiej strony, dlaczego miałby ją w taki sposób okłamywać, podpuszczać? Jaki mógłby mieć w tym cel, czy interes? Musiała zadać sobie pytanie, co o nim tak naprawdę wiedziała? Prawie nic, szczerze mówiąc pogrywał sobie nią jak chciał, jak mu było wygodnie. Może teraz też zabawia się jej kosztem? Po co ją w ogóle ściągnął na tę przeklętą pustynię? To przez niego tu była. Przez niego mdlała z gorąca i cierpiała z zimna, przez niego miała piasek w majtkach i nie mogła wziąć kąpieli. To przez niego prześladowały ją te wszystkie istoty, przez niego traciła rozum.
-Burza.- Przerwał jej rozmyślania
-Co?- Znów udało mu się ją zaskoczyć.
-Idzie burza piaskowa, trzeba powiadomić ludzi i wszystko zabezpieczyć zanim jest na to czas. Niestety przyjdzie nam zapłacić za ból tyłka Pana Pustyni.
-Burza piaskowa?- Wyszeptała przez ściśnięte gardło, jeszcze chwilę temu myślała, że nie może być gorzej a okazuje się może i to dużo, dużo gorzej.
-To on?- W sumie to nie miało żadnego znaczenia, kto lub co za tym stało, trzeba ratować, co się da. Jeśli dopisze im szczęście, to może przeżyją i wyjdą z tego bez większych strat. Wolała nie myśleć, co się stanie, jeśli będą mieć pecha.
Chwilę później leżała w namiocie plecami przyklejona do nienaturalnie spokojnego Dijkstreka patrząc na przerażonego, udającego dzielnego Diamentowego Węża, dalej siedział Myszka tuląc w ramionach spokojnie śpiącego niemowlaka, który nie był wcale dzieckiem. A od piekła dzieliła ich tylko cienka płachta materiału.
Czuła ciepło ciała Dijkstreka zupełnie tak jakby był zwykłym człowiekiem, naprawdę można się było pomylić. Nie dziwiła się, że tak łatwo zdobywał kochanki, był wygadany i za zwyczaj przybierał postać przystojnego, dobrze zbudowanego młodego człowieka, łakomy kąsek. A ona, pomimo, że przytulona do niego plecami, przerażona wściekłymi atakami wiatru i pasku na ich namiot, nie czuła potrzeby szukania bliskości, by ukryć się w bezpiecznej przystani jego ramion. Nie pociągał jej fizycznie, ani trochę, nawet minimalnie. Jej ciało zupełnie na niego nie reagowało, tak jakby go tu wcale nie było. Nawet to, że czuła się jak zasypywana żywcem w grobie, gdy coraz to więcej i więcej piasku opierało się na płachcie materiału namiotu i wyczuwalna, głośna panika zwierząt niczego nie zmieniły, nie czuła potrzeby szukania ciepła i spokoju W ramionach Diamentowego Węża tym bardziej. Namiot pełen mężczyzn, a do wszystkich traktowała jak braci, coś złego zrobiła z nią ta pustynia, a może to ta burza spowodowana kontuzją tyłka pana tej krainy?
-Mam wrażenie, że ta pustynia nie istnieje- Powiedziała na głos.
-Co?- Zdziwili się wszyscy jej słowami
- Jak to nie istnieje? – Dopytywał Myszka.
-Mam wrażenie, że to wszystko to jakiś pokręcony, chory eksperyment. Ktoś, nie wiem, kto poddaje nas wymyślnym testom w sztucznie stworzonym środowisku. Sprawdza nasze reakcje, odruchy i ciągle podkręca śrubkę Na zasadzie dali sobie radę z problemem, to sprawdźmy, co zrobią, gdy będzie jeszcze trudniej. –Musiała krzyczeć, by ją usłyszeli, by wyjący, szalejący wiatr nie zagłuszył i nie zniekształcił jej słów.
-To ma sens, pokręcony, ale jednak- Stwierdził głośno Myszka.
-Dość karkołomne założenie, ale przyznam, że całkiem ciekawe. Eksperyment, że ja sam na to nie wpadłem- Siadając, przekrzykiwał wyjący wiatr
-Od dawna mam takie wrażenie, że jesteśmy tylko pacynkami, pionkami, a tacy jak on pociągają za sznurki, więc skaczemy tak jak tego chcą, jak nam zagrają. To jest wkurzające, ale nie wiem, co zrobić by przerwać ten upokarzający spektakl. – Stwierdził Diamentowy Wąż.
Pierwszy raz poczuła do blondasa, coś przypominającego wątłe światełko sympatii, ale niezbyt jasne i mocne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.