niedziela, 15 kwietnia 2018

Lokomotywa. Strona 1





To nie będzie dobry dzień, wiedział to zanim jeszcze otworzył oczy. Ciężkie krople deszczu niczym seria z karabinu z jego gry na PlayStation, obijały parapet. Nie będzie wycieczki rowerowej tej, którą miesiąc temu obiecał mu ojciec. Nie podnosił powiek, bo bał się, że popłyną łzy, a nie chciał okazać się zwykłą, rozmemłaną beksą, nie chciał też, by ktoś się domyślił jak mu zależało na tym dniu. Potem było jeszcze gorzej. Ojciec wylądował w szpitalu ze swoją nową żoną i odwołał ich wspólny dzień. Nie lubił nowej żony taty, a już na pewno nie chciał, by urodziła mu rodzeństwo. Nie, nie życzył temu dziecku niczego złego, porostu nie chciał, by się urodziło, marzył, by zniknęło, rozpłynęło się jak mgła i nie komplikowało mu życia. Był wściekły na ojca, choć rozumiał, że to nie jego wina, że nie chciał go zawieść, bo przecież robił wszystko, by mu pokazać, że go kocha. Słyszał milion razy, że to, że rozsypał się związek rodziców jego nie dotyczy, ale to nie prawda. Tata nie mieszkał już z nimi, kochał inną kobietę, nie jego mamę, a on musiał się umawiać, żeby się z nim spotkać. A teraz to głupie dziecko, które miało się dopiero urodzić, zepsuło mu cały dzień. Najgorsze, że mama po południu wybierała się do koleżanki na urodziny, nie chciał tam iść. Każą mu zabawiać jej dzieciaka, nie znał chłopaka, ale ciągle słyszał zachwyty, jaki to on jest dzielny i mądry. Nie ma ręki, a potrafi sobie radzić, a to pięknie maluje, a to, że uprawia sport, a to tamto, a to sramto normalnie ósmy cud świata. To w zupełności mu wystarczyło, żeby znielubić tego dzielnego supermena. Nie chciał z nim spędzać ani minuty, wolał zostać w domu, ale n to nie pozwoliła mu mama. I to wszystko przez nowego dzieciaka ojca.
Jedzenie było do kitu, nie lubił kremu z brokułów, ani mięs faszerowanych szpinakiem i tego ugrzecznionego, ulizanego mądrali, koło którego go posadzono. Dorośli zanudzali, aż mu się robiło mdło. Fakt, może nie był w porządku, może nie powinien dokuczać i wyśmiewać braku ręki chłopaka, ale był tak wściekły, że nie panował nad sobą. Gdy ten dziwny dziadek, co mu siwe włosy sterczały niczym miotła, a druciane okulary zjeżdżały z nosa, zwrócił mu uwagę, że zachowuje się fatalnie, odburknął coś niegrzecznie.
I wtedy stało się coś, czego nie rozumiał, co przeraziło go tak strasznie, że zaczął krzyczeć na całe gardło, ale nikt go nie słyszał. Wszystko wokół stało się ogromne, przytłaczające, przerażające a on leżał obok ogromnej stopy staruszka i nie potrafił się poruszyć. Serce biło mu jak szalone, ale nie mógł nic zrobić, zupełnie nic. Nadaremno próbował wzywać pomocy, nagle zobaczył czerwony, elegancki, kobiecy but, który go nie wyminął, tylko kopnął. Natychmiast nabrał niesamowitej prędkości i wjechał na boku niczym na sankach pod jakiś mebel, odbił się od ściany i został w ciemności, zakopany w warstwie kurzu. Teraz już nie płakał tylko wył z przerażenia, jeśli to sen to chciał się obudzić i zapomnieć. Nie wiedział jak długo leżał w ciemności, ale zdążył się uspokoić i zobojętnieć, nic już nie czuł, gdy dostrzegł ruch. Wielkie paluchy macały podłogę, zupełnie tak jakby czegoś szukały. Było mu już wszystko jedno, nikt mu nie mógł pomóc. Potem czyjaś ręka niczym wielki, wstrętny pająk złapała go i podniosła.
-Odczep się! – Wrzasnął, gdy zobaczył twarz cud chłopka.
-Jeśli tego chcesz- odpowiedział chłopak.
-Ty mnie słyszysz?- Spytał z nadzieją.
-Tak. Ten starszy gość powiedział, że będę słyszał, co mówisz i ty będziesz słyszał. Nic z tego nie rozumiem, to przecież niemożliwe. Wszyscy cię szukali, twoja mama wpadła w histerię, była policja. Normalnie masakra.
-Mi to mówisz? Co się ze mną stało? I jak to odwrócić? Możesz mi pomóc?- Spytał z nadzieją.
-On powiedział, że mam się tobą zaopiekować, że stanie się to, co ma się stać i wszystko zależy od ciebie. I powiedział, że od dziś nazywasz się Lokomotywa.- Zmarszczył brwi i zaczął mu się przyglądać- Prawdę mówiąc wyglądasz jak lokomotywa taka z dziecięcej kolejki. To dziwne straszne dziwne.
-Możesz zawołać tego dziadka w okularach? On będzie wiedział, co robić- Był pewien, że dziadek z siwą szczotką do zamiatania na głowie będzie wiedział, co robić. Tylko on mógł mu pomóc.
-I tu jest problem, nie wiem, kto to jest. Mało tego, nikt z dorosłych nie pamięta, żeby ktoś taki tu był. Najpierw podejrzewali, że cię porwał a teraz zachowują się tak, jakby nikt o tobie nie pamiętał, jakby nigdy cię nie było.- Położył go na stole a wolną rękę złapał chusteczkę i wytarł nos.
-Myślisz, że jak cię przeproszę, to znowu będę sobą, że ten koszmar się skończy?- Spytał, choć nawet on czuł, że to by było zbyt proste.
-Nie wiem- przyznał- ale ja się na ciebie nawet nie gniewam, przyzwyczaiłem się, że ludzie mają ze mną problem, nie wiedzą jak się zachować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.