środa, 21 lutego 2018

30. Wodnik. Za stronę zapłacił anonimowy darczyńca.





-Kto będzie ją karmił?- Zainteresowała się, jak chcą ten problem ci wszystko wiedzący panowie rozwiązać. Z tego, co na pewno wiedziała o niemowlakach to, to, że trzeba je karmić i to na pewno nie chlebem i suszoną wołowiną. Nie przypominała sobie, by kazała pakować jakieś mleko, zresztą po tylu dniach i tak by się do niczego nie nadawało - Myszka ty przystawisz dziecko do piersi, a może Łysy? No chyba, że Diamentowy Wąż. Nie, on nie. W jakiś pokręcony sposób jest ojcem, a ojcowie zazwyczaj nie mają mleka w piersiach, chyba, że on ma?.
-Nikt nie będzie karmił- Odpowiedział jej Dijkstrek.
Łysy odruchowo pomacał się po klatce, jakby sprawdzał, czy przypadkiem to nie jemu nabrzmiały piersi i czy to nie jemu przypadnie w udziale karmienie niemowlaka. Myszka i dzieciak zanieśli się śmiechem, tak jakby to pytanie było absurdalnie głupie, albo nie na miejscu. Niepokoiła ją ta dziwna więź porozumienia między Myszką a dzieciakiem. Odnosiła wrażenie, że w jakiś sposób się komunikują i jeśli coś było tutaj absurdalne to właśnie to.
-Dlaczego? – Wtrącił się Diamentowy Wąż.- Dlaczego jej nie nakarmimy?- Sprecyzował swoje pytanie.- Niemowlę musi jeść. Moja przyrodnia siostra ciągle wisiała na piersi mamki, dziecko nie przeżyje, jeśli go nie karmimy. A chcemy, żeby żyło, prawda?
-Mówiłem wam, że nic nie jest tym, na co wygląda, To nie jest zwykłe dziecko. W każdym razie nie w sensie, w jakim wy rozumiecie ten etap rozwoju, poza tym jest zatankowana po sam nos, nie musimy się martwić karmieniem, musimy ją tylko bezpiecznie dostarczyć.
-Zatankowana?- Zdziwił się Diamentowy Wąż
-Mamkę?- Spytała niemal równocześnie.
Dijkstrek nie zamierzał odpowiadać, dlatego ponowiła pytanie, choć sama też była ciekawa, co znaczy zatankowana.
-Mamka?
-Co cię tak zszokowało, w pewnych kręgach mamka jest normalnym rozwiązaniem. Mój ojciec postanowił się ożenić drugi raz. Moja macocha jest młodsza ode mnie aż o trzy lata. Obrzydliwie bogaty, brzuchaty stary cap może wybierać do woli w pięknych, młodych, niewinnych dziewczętach. Co prawda moja macocha, mimo, że młoda taka niewinna i niedoświadczona nie była, w każdym razie nie tak jak on oczekiwał. Miała pecha urodziła dziewczynkę, a ojciec chciał a raczej żądał chłopca. Macocha natychmiast po urodzeniu dziewczynkę oddała mamce i nie chciała jej oglądać, a sama zajęła się swym ciałem i odzyskiwaniem łask starego capa, czyli mojego ojca. Moja matka, nie oddała ani mnie ani siostry mamce, zbyt nas kochała.
Nie była zszokowana mamką, twierdził, że ją sprawdził, to na pewno wiedział, że i ją wykarmiła obca kobieta. Chciała tylko, by potwierdził, że i on jest z tak zwanego dobrego domu.
Z tyłu za jej plecami coś się działo, ktoś nerwowo coś szeptał, ktoś napiął łuk. Odwróciła się i zdębiała. Nie była przygotowana na taki widok, znowu nie była przygotowana, a powinna już przywyknąć, że tu nic nie jest normalne. Zszokowany Młody prowadził zielonkowato-przeźroczystego mężczyznę w żółtych, wełnianych kalesonach.
-Kto to?- Wyjąkała, czując, że jeśli się nie uszczypnie to się rozpłacze jak dziecko.
-Wodnik- Poinformował ją Dijkstrek, który nie próbował nawet ukryć zaskoczenia przybyciem gościa.
-Wodnik?- Upewniła się, bo wydawało się jej, że się przesłyszała, albo źle zrozumiała.
-Tak, najprawdziwszy- Potwierdził Dijkstrek, przyglądając się podejrzliwie nowo przybyłemu.
-Na pustyni? Wodnik?- Już niczego nie rozumiała.- Jaki kurna wodnik? Obiło wam? Wodnik ma siedzieć w wodzie, nie w morzu piasku.
-Pić- wycharczał wodnik, nie zważając na jej wątpliwości.
Odruchowo sięgnęła po bukłak z wodą i wyciągnęła rękę w stronę wodnika. Młody błyskawicznie złapał jej bukłak.
-Otruć go pani chce?- Spytał z przyganą.
-To tylko woda, no chyba, że któryś mi czegoś dolał?- Rozejrzała się, szukając dowodów zdrady na twarzach swoich ludzi.
-Nie zna go pani?- Zdziwił się młody- Toż to najsłynniejszy wodnik, stary bimbrownik, on tylko alkohol przyswaja, dawno temu odwykł od picia wody. Każdy go zna, odkąd zaczął romansować z wodnicą i tą wioskową wiedźmą stał się sławny na cały świat.
-Nie ma wodników, to wymysł. Wodnic też nie ma. – Zaprotestowała, choć wodnik stał i patrzył na nią a w jego lazurowej tęczówce, błysnęło coś nieprzyzwoicie- Skąd on się tu wziął?
-Z rezerwatu -Wypalił Myszka i zarżał, a nawiedzony niemowlak dzielnie mu wtórował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.