sobota, 10 marca 2018

34. Kosmiczny Mamlas. Za stronę zapłaciła Kasia Ruda.





-Sylwester do budy- Wrzasnął Młody.
Wielbłąd spokojnie wykręcił łeb, przeżuwając coś podejrzanie, przez chwilę wpatrywał się w Młodego, a potem prychnął i zaczął się powolutku cofać. A gdy już wycofał się w naturalny mrok pustyni po za obszar rozświetlony ogniskiem, schował się za resztą stada i wydał z siebie pogardliwy dźwięk, który nie wróżył raczej niczego dobrego.
-No to znowu nasika ci do butów, podpadłeś Młody- wesoło stwierdził Myszka a niemowlak zachichotał.- I skąd ci się wzięła ta buda? Słoneczko zaszkodziło?
Młody nie odpowiedział, udawał, że szuka czegoś w sakwie. Może sprawdzał, czy jest w niej coś, czym może przekupić obrażonego zwierzaka.
-Nie chcę nikogo podglądać, ani tym bardziej przeszkadzać, - zaznaczyła to wyraźnie, nie chciała, by różowa furia źle ją zrozumiała i nie daj boże, skoczyła z zębami do jej gardła-, ale to jest pustynia, na której ginie więcej ludzi niż na kupieckim trakcie, a tam trup ściele się gęsto. Nie macie szans na przeżycie bez wielbłądów i zapasów. Możemy wam pomóc, a potem pójdziecie w swoją stronę.
-Oj dziecko- Zalotnie poprawiła różową koronkę na wydatnym biuście- my z wodnikiem mamy swoje sposoby na trudności, na pustynię też się jakiś znajdzie, zresztą nie tak łatwo nas zabić, czy pokonać. Dotarłam tu bez wielbłąda to i wrócę bez tego śmierdzącego potwora a, że wodnik będzie miał przymusowy odwyk, to mu dobrze na wątrobę zrobi. Zresztą uwierz mi, nie będzie narzekał- Poklepała swego mężczyznę dość mocno po policzku, co on dziwnie rozanielony przyjął jak wyczekaną pieszczotę.
-Jeśli pani tak mówi- Nie miała zamiaru zmuszać do czegokolwiek właścicielki kaloszków z pokracznymi jednorożcami. Dość już awantur, tajemnic i tej cholernej pustyni. Jedyne, czego pragnęła to wrócić do domu, wytrzepać piasek z majtek, a potem wleźć do bali z ciepłą wodą i zapomnieć. O wszystkim, raz i porządnie. A potem jeszcze raz wleźć do bali z ciepłą wodą i wyjść, gdy w jedwabnej pościeli będzie na nią czekał kochanek. I zapomnieć. A gdy rano po kochanku nie pozostanie nawet ślad, znowu wejść do bali i zapomnieć.
-Tak właśnie mówię, a wiem, co mówię.
-To zazdroszczę, bo ja już niczego nie jestem pewna.- Naprawdę zazdrościła, ta pustynia kosztowała ją zbyt dużo zdrowia, już niczego nie była pewna, nawet tego jak się nazywa i kim jest. Nic nie było takie jak być powinno i nikt, kto znajdował się w jej towarzystwie nie był normalny. Świat jest pełen wariatów, tylko, dlaczego wszyscy uparli się dotrzymywać jej towarzystwa? Kto jakaś klątwa? Kara za grzechy?
-Dobre z ciebie dziecko, więc ci powiem..- Przerwała, spojrzała wodnikowi w oczy, oblizała wargi koniuszkiem języka i wróciła do tematu- Za nic, ale to za nic, pod żadnym pozorem, nie siadaj do kart z Kosmicznym Mamlasem. Pamiętaj o tym nawet jak się spijesz, upalisz jakimś świństwem, czy zakochasz, nie graj z nim.
-Słucham?
-Nie dość, że hazardzista, to jeszcze bez honoru- w głosie różowej kochanicy wodnika zabrzmiały twarde nuty- i mściwe to jak nie wiem, co.
-Chyba nie bardzo rozumiem- głos się jej załamał i chciało się jej płakać, spokoju chciała, a nie jakiegoś Kosmicznego Mamlasa. Kto to w ogóle jest? Dziecko ze starą duszą, wodnik, wiedźma i jeszcze teraz jakiś kosmita hazardzista? Tyle na jeden dzień? I jak ona ma nie zwariować?
-Upierdliwy jak biegunka po zapiciu kiszonych ogórków mlekiem i brzydki taki, że aż oczy łzawią na jego widok. Ale najgorszy ten jego wredny charakter i brak honoru. Słyszysz gamoniu? Ona już wie, jaki jesteś naprawdę, więc możesz sobie darować- Krzyknęła gdzieś za siebie w czarną noc na pustyni.
-Ona mówi o duchu pustyni, ale możesz być spokojna nie zaprosimy go na karty, a sam bez pozwolenia nie przyjdzie.- Wtrącił się Dijkstrek
-Przyjdzie, przyjdzie on w nosie ma zaproszenia- przerwała mu wiedźma- albo i nie, bo przecież masz przy sobie tego chłoptasia z czarcim kłakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.