piątek, 9 marca 2018

33. Złowieszczy twarożek. Za stronę zapłaciła Kasia Ruda.






Przez chwilę wydawało się, że różowa furia odpuści, nie będzie dążyć do konfrontacji, ale nie. Tupnęła kaloszkiem z koślawym jednorożcem, co prawda efekt zepsuł piasek, w którym natychmiast utonęło zadziwiające obuwie wściekłej czarownicy i otworzyła usta. A to nie wróżyło zbyt dobrze.
-Ty mądrala, widzę, że znasz dużo słów, ale możesz poznać jeszcze kilka takich, co to mogą cię nieźle zawstydzić i może zapomnisz języka w gębie. Nie wiem, z której dziury wylazłeś, ale czuję, że była głęboka- Mówiąc próbowała, wyciągnąć kaloszka utopionego w piasku. Próba się nie powiodła, kaloszek utonął jeszcze głębiej, oswobadzając stopę wiedźmy. Wściekła kobieta usiadła na piachu i zaczęła czyścić przestrzenie pomiędzy palcami, przy okazji demonstrując różowy lakier na paznokciach. – A wy się nie śmiać- warknęła wściekle w stronę Myszki i niemowlaka-, bo w ropuchy pozamieniam.
O dziwo zadziało, Myszka i niemowlak natychmiast zamilkli. Zastanawiała się, czy to jest możliwe. Nigdy nie słyszała o takich sztuczkach, po za wszystkim związanym z czarami, gabaryty się nie zgadzały. Jak można ogromnego Myszkę przerobić na małą ropuchę? Nie można, chyba też to wiedzieli, więc nie przerazili się przemiany, a tego, że strumień złości różowej zarazy popłynie wprost na nich.
-Kochanie, ale dlaczego jesteś taka… wodnik na chwilę zamilkł, przezornie szukając odpowiedniego słowa- poruszona?
-Poruszona? Też żeś głupku wymyślił, ja jestem wściekła niczym rozjuszone stado dzikich os. Jestem niczym burza piaskowa w pełnym rozkwicie. Jestem, a zresztą nie ważne.- Wyciągnęła kalosz ze zdeformowanym jednorożcem z piasku i wściekle w niego uderzając pozbywała się zawartości.
-A ja nie mam swojego, magicznego eliksiru, co koi nerwy, co przynosi ukojenie, niedobrze bardzo źle- smętnie westchnął wodnik- I co teraz?
-Nie rozklejaj się tu tylko mięczaku, jeszcze ślimaka mi na pustyni trzeba. Miałeś siedzieć w sowim bajorze, to nie. Musiał poleźć i tyłek mi zawracać, jakbym mało miała problemów na tej cholernej pustyni.
-Co cię tak w kurzyło?- Spytał niespodziewanie twardo wodnik. Zupełnie jak inna osoba, widać miał wiele wcieleń i nie wahał się ich używać.
-Gdybyś musiał zdobyć złowieszczy twarożek, też byłbyś wkurzony, tak wkurzony, że nawet morze samogonu, by nie pomogło.- Zanim ktokolwiek zdążył otworzyć usta, by się dowiedzieć, o co chodzi z tym złowieszczym twarożkiem, wrzasnęła- Nie pytajcie, nawet nie próbujcie o tym mówić, bo wybuchnę.
-Mówisz, że złowieszczy serek był niezbędny, w takim razie jestem ci wybaczyć te czarcie kłaki, masz prawo się wściekać.- Stwierdził próbując się nie roześmiać Dijkstrek.
Nagła zmiana zachowania Dijkstreka jeszcze bardziej podsyciła jej ciekawość, bardzo chciała wiedzieć, czym jest ten przeklęty, złowieszczy serek, musiało to być niezłe świństwo, jeśli tak wkurzyło różową landrynkę i znalazło zrozumienie u jej diamentowego kumpla. Kiedyś się dowie, nie teraz, bo nie chciała awantury, ale kiedyś i to w niedalekiej przyszłości wyciśnie z nich ten złowieszczy serek i wiele innych tajemnic.
-Jeśli w takim tempie będzie nam przybywać uczestników ekspedycji, to nam zabraknie wielbłądów- Starała się myśleć o czymś normalnym, by oderwać myśli od całego tego wariatkowa.
-O nie kochaniutka, miła jesteś, ale nigdzie z wami nie pojedziemy. Ja swoją robotę wykonałam, dlatego należy mi się teraz chwila odpoczynku z wodnikiem, bardzo mi się należy. A plany mamy takie, że nie życzę sobie, by ktoś nas podglądał ani przeszkadzał. – Ostatnie słowa powiedziała w taki sposób, że wodnik aż jęknął- Po za tym nie wsiądę na te stworzenia z piekła rodem, a już na pewno nie na tego wariata, co myśli, że jest psem i właśnie obwąchuje mi tyłek.
Faktycznie Sylwester udając, że tego wcale nie robi, skradał się do różowej wiedźmy i wyglądał tak, jakby faktycznie obwąchiwał jej różową spódniczkę. Nawet nie chciała myśleć, co chciał zrobić, jaki wywinąć numer, różowa furia, by mu nie odpuściła, a zbyt lubiła tego wielbłąda, by go stracić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.