poniedziałek, 18 czerwca 2018

Nimfa. Strona 20.




Afrodyta poczuła się nagle tak, jak gdyby pchnięta potężną siłą, fiknęła koziołka w powietrzu i spadała głową w dół w bezdenną przepaść. To było straszne, przerażające, bolało ją w klatce piersiowej, nie mogła oddychać. Wszystko przez to, że dziewczyna z pokiereszowanym sercem wyszarpnęła swoją dłoń głaskającemu ją chłopakowi. Ten straszliwy lot w przepaść, którego doświadczyła, na pewno nie należał wyłącznie do jednego z aktorów, to było ich wspólne doświadczenie. A potem dziewczyna o mysich, poskręcanych w pierścionki włosach przetarła tą samą ręką, którą jeszcze przed chwilą gładził chłopak, twarz rozcierając łzy i z niebywałą łatwością wskoczyła na konia. Walczyła z pragnieniem, by wrócić i rzucić się w ramiona niewiernego kochanka, wybaczyć, zapomnieć. Afrodyta zagryzła zęby tak mocno, że aż zatrzeszczało, ten brak wyboru palił, rozrywał tkanki, wykrwawiał. W tej sytuacji każda decyzja była zła, każda przynosiła cierpienie, dziewczyna połykając łzy pognała przed siebie. Uciekała przed nim i przed sobą, przed słabością, miłością i nienawiścią, przed życiem. Afrodyta czuła jak siodło boleśnie trze jej kolana, jak powiewa na wietrze szeroka falbaniasta spódnica z cieniutkiej żorżety. I jak mimowolnie poddała się ruchowi konia i robi przysiady. I nawet myśl, że musi strasznie idiotycznie wyglądać na fotelu podnosząc się, co i rusz do góry, nie sprawiła, że coś się zmieniło. Jechały tak przed siebie, a Afrodyta na przemian była wściekła to zrozpaczona, pragnęła najbardziej na świecie chłopaka, który stał na kraciastym kocu, a równocześnie go nienawidziła go całym serem. Ta huśtawka nastrojów zaczęła ją przytłaczać. Szaleńczy galop przeminął, znacząco zwolniły, teraz podkowy stukały o asfalt a przed nimi majaczyło się ogromne białe domostwo.
I nagle bez ostrzeżenia wszystko się skończyło. Nie było napisów końcowych, nazwisk aktorów, czy reżysera. Była ogromna sala i srebrzysta wykładzina, na której stały cztery zielone fotele.
-Co to było?- Wyszeptała zszokowana Afrodyta
-Babci serial. Mówiłam ci pełen odjazd i, że pokochasz- Leontynie podejrzanie szkliły się oczy tak jakby przed chwilą płakała.
-Idą, zjedzą i spać. Same sobie poradzą. Babcia teraz spokoju chce.- Machnęła na nie niecierpliwie, tak jak odgania się natrętne muchy.
-Idziemy – Fryderyka złapała Afrodytę za rękę i mocno pociągnęła- Szybko, bo babcia teraz goliznę będzie oglądać.
-Co?- Nie zrozumiała Afrodyta, która jeszcze nie była zaznajomiona ze zwyczajami pani domu. Zaczynało ją drażnić, że ciągle ktoś gdzieś ciągnie jej ciało, nie pytając o zdanie. Tak jakby była workiem kartofli, tak dalej być nie mogło.
-Seks, nie widziałam jeszcze jak rozwija się akcja w tym akurat gatunku, raz próbowałam podglądać. Dostałam lagą przez plecy, bolało i to nawet mocno, aż mi gwiazdki w oczach stanęły i więcej denerwować jej nie chcę- Fryderyka wyciągnęła siostrę na korytarz, nie zważając na opór, jaki ta chciała stawić.
Tyle, że nie było korytarza, którego się spodziewała Afrodyta tylko wielka oranżeria pełna kolorowych ptaków i dziwnych roślin.
-Szybko- Ponagliła ich Leontyna z wyczuwalnym niepokojem w głosie.
-Coś nam tu grozi?- Afrodyta wolała jednak mimo wszystko, wiedzieć, czego się spodziewać w przyszłości, ta wiedza może się kiedyś przydać.
Babcia musiała bardzo lubić rośliny, bo to nie był pierwszy szklany ogród, który Afrodyta napotkała w tej nietypowej ruderze. Widziała już wcześniej ten, w którym myszy pomiędzy wielkimi donicami smętnie ciągały za sobą gigantyczne uszy królików. Tu ich nie było i rośliny też były inne.
-Nie, ale tu bywają węże i wolałabym ich dziś nie spotkać. Wredne są mendy strasznie i wyszczekane. Całą noc potrafią ględzić nad wyższością łuski nad ludzką skórą i że ich naturalna zieleń dużo lepiej wygląda w świetle słońca niż nasza wypłowiała, rachityczna kolorystyka. Uwierz mi, potrafią zanudzić na śmierć. Nie są w każdym razie moimi ulubieńcami. Nie mam ochoty na spotkanie.
-Węże? Szczekają i mówią?- Tego już było za dużo dla Afrodyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze na tym blogu można dodawać bez logowania, anonimowo, dlatego są moderowane. Z tego powodu czasem trzeba zaczekać na zatwierdzenie napisanego komentarza.